poniedziałek, 27 maja 2013

Niechciany


-Tall pumpkin spice latte! - Zawołał barista Starbucks'a, zerkając przez ladę z pytającym wzrokiem, by określić do kogo należało zamówienie.
Krocząc do przodu, Allie wzięła napój z jego wyciągniętej ręki, dziękując mu. Odwracając się do Jasmine, która sączyła jej tea lemonade, wskazała że jest gotowa do wyjścia.
Byli obecnie w Seattle na My World Tour, a skoro nie mieli zaplanowanych żadnych prób na dzisiaj, obie postanowiły iść na zakupy.
Gdy wyszły ze Starbucks i zaczęły iść przez centrum, Allie sprawdziła swój telefon, już po raz chyba milionowy. Ciągle go sprawdzała podczas tej zakupowej wycieczki, ponieważ rano wysłała wiadomość do Mitchella, która wyglądała tak:
Od: Allie McHenry
Hej Mitch! Jestem teraz w Seattle! Przypomniało mi o Tobie, bo tak bardzo kochasz to miejsce. Haha co u Ciebie? Tęsknię!
Z niepokojem oczekiwała jego odpowiedzi, ale gdy minęły trzy godziny odkąd wysłała wiadomość, zaczęła tracić nadzieję.
-Allie, to jest już chyba siedmio miliardowy raz kiedy sprawdzasz swój telefon w ciągu ostatniej godziny. - Skomentowała Jasmine. - Dlaczego ciągle to robisz?
Allie westchnęła w rozczarowaniu. -Czekam aż ktoś odpisze mi na wiadomość, którą mu wysłałam.
Twarz Jasmine natychmiast się rozświetliła. - Ooh! - Stwierdziła. - Kto?
-Nikt. - Odpowiedziała niejasno.
Jasmine uśmiechnęła się do niej. - Czy on jest może białym chłopakiem z Kanady, którego imię zaczyna się na Justin a kończy na Bieber?
-Boże nie. - Odpowiedziała stanowczo, patrząc na przyjaciółkę.
-Cholera. - Odpowiedziała Jasmine, pstrykając palcem z rozczarowaniem.
Allie uniosła brew.
Jasmine zaczęła się śmiać. - Okejj, więc kto to jest?
Allie zarumieniła się lekko. Spoglądając w dół na swój telefon, zamykając go i otwierając, wymamrotała coś niezrozumiale.
-Przepraszam, nie dosłyszałam. - Uśmiechnęła się Jasmine.
Po długiej przerwie, podczas której Jasmine patrzyła na przyjaciółkę niecierpliwie, Allie westchnęła. - Ma na imię Mitchell.
-Ooh! - Krzyknęła Jasmine, jej oczy były rozświetlone z nagłego podekscytowania. - Opowiedz mi więcej.
-5'10"*, ciemno-blond włosy, opalenizna, stonowany.
-Brzmi seksownie.
-Bo jest.
-Lubi Cię?
Allie westchnęła. -I w tym rzecz, - Odpowiedziała marnie. - Nie mam pojęcia! Ja naprawdę go lubię ale... - Wzruszyła ramionami, nagle jej telefon zawibrował. -O! - Krzyknęła otwierając go szybko.
 Od: Mitchell Westelhoff
Hej. brzmi fajnie. baw się dobrze za mnie.
-Co do cholery? - mruknęła cicho Allie.
Jasmine zmarszczyła brwi, gdy pochyliła się nad jej ramieniem bu przeczytać wiadomość. "Hm." było jedynym co powiedziała.
-Jestem taka zmieszana! - Wykrzyczała, wyrzucając ręcę w górę, w frustracji, ledwo unikając zalania kobiety przechodzącej, jej latte. Po przeproszeniu kobiety, pociągnęła Jasmine na bok centrum handlowego, kontynuowała, - Wysłałam mu sms, który był cały ekscytujący, jakoś trzy godziny temu, a on dopiero teraz odpisał. I ta wiadomość sprawia że brzmi on jakby nie chciał ze mną rozmawiać. Napisałam mu że tęsknię i w ogóle! Nie odpisał, że też za mną tęskni!
Jasmine miała współczujący wyraz twarzy. - Zgaduję, że jesteście przyjaciółmi?
-Tak! - odpowiedziała - Był taki podjarany by mnie zobaczyć, kiedy wróciłam do szkoły w ostatnim tygodnia, a teraz tak nagle, zachowuje się okropnie nieprzyjaźnie wobec mnie, a ja nie mam pojęcia czemu! Nie odpowiada na wiadomości, które mu wysyłam, a jeśli już to zrobi, to jego odpowiedzi są nudne i wyglądają jakby w ogóle nie obchodziła go ta rozmowa.
-Więc, dostajesz od niego mieszane sygnały?
-Tak jakby! - Stwierdziła. - Znaczy, nigdy się nie dowiedziałam tak na pewno czy on mnie lubi, czy nie, ale ja go lubię bardzo, i większość czasu to wygląda jakby on czuł to samo! Więc nie rozumiem dlaczego nagle miałby zacząć zachowywać się dziwnie!
Jasmine przyciągnęła przyjaciółkę do siebie, do uścisku. -Wiem. Brzmi jakby był totalnie głupi.
-Ja po prostu serio nie rozumiem jak on może być całkowicie w porządku i przyjazny wobec mnie gdy widzę go osobiście, w jednej minucie, a w następnej, nie jestem z nim, i on nawet ze mną nie rozmawia. - Allie westchnęła. - To po prostu nie ma sensu!
-No nie ma. - Odpowiedziała Jasmine. Wzruszyła ramionami. -Coś czego ostatnio się nauczyłam, chociaż, to jeden, prosty, mały fakt: chłopcy są głupi.
-Całkowicie się zgadzam. - Stwierdziła Allie. -I... Nie wiem, to po prostu jest do dupy. Widzisz, nasze homecoming** jest za dwa piątki od dnia dzisiejszego i miałam lekką nadzieję że... może by mnie zaprosił czy z nim pójdę.
Jasmine spojrzała na nią ze smutkiem. - Cóż, byłby szalony jeśli by tego nie zrobił!
Allie zaśmiała się. - Dzięki, Jasmine.
-Nie ma sprawy. Cóż, w każdym razie... Idziesz na tą imprezę urodzinową Eliota dziś wieczór? - Zapytała Jasmine.
Eliot Mraz był jednym ze scenografów trasy, i świętował swoje 23 urodziny tego dnia, wszyscy mieli wrócić do hotelowego pokoju Justina (znów prezydencki apartament) po koncercie, by świętować na cześć jego wielkiego dnia.
Allie wzruszyła lekko ramionami. -Nie jestem pewna. Brzmi fajnie...ale nie wiem czy przyjdę. Czuję się trochę jakbym chciała być wieczorem sama. Rozumiesz?
Jamine skinęła.
-Zrozumiałe.
-I...nie rozmawiałam w ogóle z rodzicami odkąd byłam w domu w zeszłym tygodniu. Więc myślałam, że mogłabym zadzwonić do nich i chwilę z nimi porozmawiać.
-Oh, okej.
Ponieważ Allie nie znała zbytnio Eliota, nie czuła się winna opuszczając jego imprezę. Plus, naprawdę czuła, że potrzebuje trochę czasu dla samej siebie. Życie w trasie było zawsze zwariowane i nerwowe, ostatnio była otaczana przez ludzi bez przerwy. Tak bardzo jak to kochała, były czasem chwile, kiedy naprawdę marzyła, żeby od tego wszystkiego uciec. Czuła, że dzisiejszy wieczór był świetną okazją by to zrobić.
*******
Gdy koncert w Seattle skończył się, wszyscy udali się do swoich autobusów, by wrócić do hotelu, w czasie gdy ekipa szybko załadowała sprzęt do ciężarówek.
-Ten koncert był niesamowity! - Powtarzała w kółko Kristen, gdy on Meaghan i Allie czekały na windę w hotelu. - Dzisiejsza publiczność była szalonaa.
Meaghan przytaknęła, na jej twarzy był zachwycony uśmiech.
Rozbrzmiał głośny dźwięk "ding". Trójka wsiadła do windy, jadąc w górę na szóste piętro, wszystkie dyskutowały o tym jak dobrze bawiła się publiczność w Seattle. Gdy Kristen wyciągnęła z kieszeni klucz, żeby otworzyć drzwi do ich pokoju(ona, Meaghan, Allie i Jasmine miały dzielić apartament tej nocy), spojrzała na Allie pytająco.
-Al, idziesz na tą imprezę Eliota? - Zapytała.
Allie potrząsnęła głową. - Nie sądzę. Jestem dosyć zmęczona i myślę, że potrzebuję po prostu nocy dla samej siebie. Chciałam też zadzwonić do rodziców i sprawdzić co u nich.
Ramiona Kristen i Meaghan opadły z rozczarowaniem.
-Aww - Meaghan wydymała wargi. - Cóż, całkowicie cię rozumiem. Gdybym nie była wciąż tak podekscytowana koncertem, prawdopodobnie zachowałabym się tak samo.
Kristen skinęła głową. - To samo ze mną.
-Mam nadzieję, że rodzice będą mogli przyjechać i zostać na kilka koncertów. - Skomentowała Allie. -Myślałam, że mogłąbym z nimi o tym wieczorem porozmawiać, byłoby miło gdybym miała ich w trasie przez chwilę.
Kristen i Meaghan kiwnęły głowami. - Tak! - Odpowiedziały.
-Chętnie poznałabym twoich rodziców. - Powiedziała ciepło Meaghan.
Allie uśmiechnęła się. - Okej, idźcie zróbcie się na imprezę, tak żebyście wyglądały gorąco, a ja odpocznę i obejrzę trochę tv.
Reszta przytaknęła i zaczęła wędrować po pokoju, sprawdzając jakie ciuchy mają ze sobą i decydując co powinny na siebie założyć.
Po trzydziestu minutach, po przebraniu się i zrobieniu makijażu, Meaghan, Kristen i Jasmine (które weszły do pokoju nie długo po tym jak pozostała trójka tam dotarła) pożegnały się szybko z Allie, przytulając ją i machając.
-Bawcie się dobrze! - Zawołała Allie, uśmiechając się do nich. - Wyglądacie wspaniale. Jeśli byłabym chłopakiem, przeleciałabym was wszystkie!
Reszta zaśmiała się.
-Dzięki, dziewczyno. - odpowiedziała Jasmine. - Ty też baw się dobrze.
-Mam nadzieję, że dowiesz się kiedy twoi rodzice będą mogli przyjechać na trasę! - Zawołała Kristen.
-Powiedz im, że mówimy 'cześć'! - Dodała Meaghan.
-Powiem. - Obiecała Allie. - Do zobaczenia później.
Po ostatnim pomachaniu, trójka wyszła, spiesząc w z dłuż korytarza, by złapać następną windę na ostanie piętro, gdzie znajdował się pokój Justina.


*******

Justin

Bijąca muzyka huczała przez pokój, a ludzie wszędzie rozmawiali i śmiali się głośno. Oczy Justina ogarniały pobliże pokoju, szukając w szczególności jednej osoby. Gdy dostrzegł jej trójkę przyjaciółek, wchodzących do pokoju i witających się ze wszystkimi, był zawiedziony, że jej nie było, tak jak się spodziewał i miał nadzieję, z nimi.
-Masz nadzieję, że zrobisz jakiś ruch na McHenry tej nocy? - Zapytał Chaz do ucha Justina, zauważając badawczy wzrok swojego przyjaciela.
Justin wzruszył ramionami. - Nigdy nie wiesz.
Chaz uśmiechnął się. - Powodzenia. Wygląda na to, że będziesz tego potrzebował. - Chichocząc ze zirytowanego wyrazu twarzy Justina, Chaz nagle powiedział, - A ja zamierzam zrobić dzisiaj ruch na O’Leary. - Tak więc, żeby nie dać się popchnąć przez Justina, Chaz szybko rzucił się w kierunku, gdzie stała Meaghan, rozmawiająca z ożywieniem ze Scooterem.
Justin gapił się przez chwilę na Chaza, w połowie rozbawiony i w połowie podrażniony.  Właśnie wtedy, dołączył do niego Ryan i Jason.
-Stary, tu jest ta totalnie gorąca laska, która zna Eliota. - Krzyknął od razu Jason, kierując swój wzrok na Justina. - Jest jakby jego kuzynką, czy coś. I nawet nie żartuję -  ona pali. I przyprowadziła ze sobą grupę swoich przyjaciółek.
Justin, natychmiast zainteresowany, uniósł brwi. -Naprawdę?
Jason i Ryan pokiwali głowami.
-Chcesz iść je poznać?  Kilka z nich o ciebie pytało.
 Justina kusiło; naprawdę go kusiło. Oferta była tą, której normalnie nie odrzucał; większość dziewczyn, które poznał w tamte dni nie chciały niczego innego, tylko rzucić się na niego. I spójrzmy prawdzie w oczy - był nastoletnim chłopakiem; nie przeszkadzały mu ani trochę, gorące dziewczyny wiszące dookoła niego. Ale gdy miał już powiedzieć dwójce, żeby pokazali mu gdzie są te dziewczyny, jego umysł natychmiast pomyślał o zakładzie, który stworzył, i jaką świetną okazją była dzisiejsza noc żeby, jak Chaz to powiedział, zrobić ruch na Allie.
-Ah, z chęcią, ale nie mogę teraz. - Stwierdził Justin przepraszająco.
Jason i Ryan wyglądali przychylnie, ale wzruszyli na to ramionami, w stylu 'cokolwiek koleś, twoja strata'.
-Tak, wiem, do dupy. -  Powiedział Justin. Zamilkł na chwilę. - Czy któryś z was widział Allie?
Oboje, Jason i Ryan potrząsnęli głowami.
-Nie widziałem. - Odpowiedział Ryan.
-Ostatnim razem gdy ją widziałem, to było w autobusie. - stwierdził Jason.
Justin skinął głową. - W porządku, dzięki.
Gdy Jason i Ryan odeszli, by odszukać dziewczyny, o których mówili, Justin ruszył przez pokój, w kierunku, gdzie była Kristen i Jasmine.
-Cześć dziewczyny, - Oznajmił po dotarciu do nich.
Spoglądając w górę, dwójka dziewczyn przywitała go entuzjastycznie. - Cześć! - Wykrzyczały, przytulając go.
-Dzisiaj był świetny koncert. Byłeś niesamowity! - Wykrzyknęła Kristen.
Justin zarzucił włosami i uśmiechnął się. - Dzięki, Kristen.
Ona uśmiechnęła się do niego.
-Więc, co tam? - Zapytała Jasmine.
Justin wzruszył ramionami. - Nie wiele. A u Ciebie?
-To samo, jak zawsze. - Odpowiedziała.
Justin uśmiechnął się. - Fajnie. Uh, wiecie gdzie jest Allie?
Kristen i Jasmine spojrzały na siebie szybko, w ich oczach był podekscytowany błysk.
-Oh, nie przyjdzie dzisiaj. - Odpowiedziała Jasmine.
Justin spojrzał na nią z niepokojem. - Dlaczego? - Zapytał.
Jasmine wzruszyła ramionami. - Powiedziała, że nie ma ochoty na wychodzenie dzisiaj.
-Jest w naszym pokoju. - oznajmiła Kristen.
 "Oh." było odpowiedzią Justina. Był lekko zawiedziony. Jasne, chciał spróbować zrobić ruch biorąc pod uwagę wygranie zakładu, ale również rzeczywiście chciał ją zobaczyć.
-Czemu pytasz? - zapytała Jasmine.
-Oh, nie wiem, po prostu jej szukałem. - odpowiedział Justin.
-Cóż, jeśli chcesz ją znaleźć to, tak jak powiedziała Kristen, jest w naszym pokoju. Pokój 684.
-Oh, okej. - Powiedział Justin. - Dzięki.
Jasmine i Kristen skinęły głowami, uśmiechając się promiennie do niego.
-Dobra, my idziemy przywitać się z Eliotem i życzyć mu wszystkiego najlepszego. - powiedziała Kristen. - Do zobaczenia później, Justin.
-Pa. - Odpowiedział Justin, podnosząc rękę w pożegnaniu, gdy one przesuwały się przez pokój w poszukiwaniu jubilata.
Gdy zniknęły, do Justina zbliżyło się kilka innych grup ludzi. W końcu po wykręceniu się od ostatniej grupy, pośpiesznie ruszył do drzwi pokoju. W drodze, minął Ryana, który był zajęty rozmową z niezwykle atrakcyjną dziewczyną, która była prawdopodobnie jedną z gorących przyjaciółek, kuzynki Eliota. Spotykając wzrok Justina, Ryan uśmiechnął się do niego, unosząc brwi.
Justin rzucił mu wzrok, który wyraźnie mówił mu, żeby się zamknął. Otworzy drzwi, ignorując kilka krzyków typu "Gdzie idziesz, Justin?" i wyszedł na korytarz.
"Lepiej, żeby ten zakład był tego wart." Pomyślał z goryczą, gdy szedł w kierunku wind.

*******

Allie

-Więc, co masz na myśli mówiąc, że "nie wiesz, czy będziesz mogła to zrobić"? - Zapytała Allie, marszcząc brwi. Przełożyła jej telefon komórkowy z jednego ucha do drugiego, wychodząc z jej pokoju i idąc wzdłuż  korytarza, w kierunku automatu, nagle czując się spragniona.
-No cóż, kochanie, ja po prostu nie wiem. - Głos Macy McHenry, mamy Allie, odpowiedział.  -Mamy dużo do zrobienia ostatnio.
-Nie musicie przyjeżdżać na trasę teraz. - odpowiedziała Allie. - Miałam na myśli, kiedyś, w przyszłości. Naprawdę chciałabym, żebyście mogli zobaczyć mój występ, to by dla mnie dużo znaczyło. I zobaczylibyście znowu Jasmine, i poznalibyście resztę tancerzy i rodziców. Myślę, że ty i tata, oboje polubilibyście większość tych ludzi.
Było słychać westchnięcie przez telefon. - Ja po prostu nie wiem, kochanie. Wiesz, twoja siostra szuka uniwersytetów, i my naprawdę musimy się teraz skupić na niej, a nie tobie. Prawdopodobnie pojedziemy na kilka wycieczek i odwiedzimy kilka uniwersytetów, które jej się spodobały, więc naprawdę nie będziemy mieli czasu żeby przyjechać, cię zobaczyć.
To ukłucie. Allie milczała przez chwilę, wpatrując się w automat z lekkim niedowierzaniem.
-Skarbie?
Allie wzięła głęboki oddech. -No cóż...Więc, a po świętach? To znaczy, teraz jest listopad, ale może jakoś w styczniu moglibyście--
-Ja naprawdę nie wiem, Allie. - Przerwała Macy.  - Twój ojciec i ja naprawdę nie mamy czasu. To nie jest tak, że ciebie nie zobaczymy, niedługo wracasz do domu, i zobaczymy się też w wakacje***. I trasa przyjeżdża w grudniu do Denver, prawda? Więc zobaczymy twój występ wtedy.
Allie poczuła lekkie szczypanie za oczami, a łzy zaczęły się tworzyć.
-Właściwie, - Odpowiedziała, starając się utrzymać swój głos, tak bardzo jak to możliwe. -Nie przyjeżdżamy do Denver aż do stycznia.
-Świetnie, i wtedy będziemy cię mogli zobaczyć! Weźmiemy ze sobą całą rodzinę.
Allie wzięła kolejny głęboki wdech. -Mamo, nie sądzę że zrozumiałaś. Ja naprawdę, naprawdę chciałabym, żebyście ty, tata i Lia (jeśli chce) przyjechali i podróżowali z trasę przez kilka dni. Dużo rodziców przyjechało i już odwiedziło swoje dzieci, lub mają takie plany. A reszta rodziców zostaje w trasie cały czas. Jesteście jedyni, którzy nie będą tu przez jakiś czas.
-Mówiłam ci, Allie, to się teraz po prostu nie stanie. Tak jak mówiłam wcześniej, musimy się teraz skupić na Lia! Wybieranie koledżu jest jedną z najważniejszych rzeczy jakie robisz w życiu, a zatem jest to duży krok dla niej! Ona jest naszym najwyższym priorytetem, nie ty! - Macy zaczynała brzmieć bardzo zirytowana.
Allie czuła gorące łzy, które spływały w dół, po jej policzkach, gdy odeszła od automatu i ruszyła w kierunku zacisznej części korytarza, która zawierała nic poza wykuszowym oknem. Rzeczy, które mówiła jej właśnie mama, naprawdę raniły. Faktem było to, że zawsze czuła, iż rodzice cenili jej siostrę, Lię która była rok starsza, bardziej niż ją. I sposób w jaki jej mama mówiła, że Lia jest ich najwyższym priorytetem, tylko to potwierdzał.
-Więc...więc mówisz nigdy? Nigdy nie przyjdziesz mnie zobaczyć? - Allie szybko otarła jedną z łez, lekko pociągając nosem.
-Tak jak powiedziała, spróbujemy zobaczyć twój występ, gdy przyjedziecie do Denver. - Odpowiedziała jej mama niecierpliwie. - Ale nie, najprawdopodobniej nie przyjedziemy i nie będziemy z tobą w trasie przez kilka dni. Jaki jest sens w obejrzeniu koncertu więcej niż jeden raz?
-Nie chodzi o oglądanie koncertu więcej niż jeden raz, tu chodzi o spędzanie czasu ze mną i wspieranie mnie! - Wrzasnęła Allie.
-Cóż, przepraszam kochanie. Ale ja po prostu nie sądzę, że to się stanie. To będzie wystarczająco trudne by znaleźć czas, co z szukaniem koledżu dla Lia, i twój ojciec pracuje do późna by zarobić jak najwięcej dodatkowych pieniędzy jak tylko może. Wiesz, że mamy w tym momencie ograniczony budżet!
-Racja...pracował do późna! - Allie splunęła sarkastycznie.
-Co to miało znaczyć? - Spytała ostro Macy.
-Mamo, wszyscy wiemy, że on cię zdradza! Wiesz to, tak samo jak ja czy Lia, po prostu stań twarzą w twarz z prawdą i ją zaakceptuj! - Wrzasnęła Allie.
-Alexandra! - Ujadała Macy. - Musisz zamknąć te cholerne usta, teraz, zanim wpakujesz się w poważne kłopoty!
-To jest prawda! - Wykrzyczała Allie, łkając. - Wiesz, że jest.
-Zamknij się, teraz!
-Widziałam ich, mamo! Poszłam do pracy taty i widziałam ich obściskujących się--
-Jesteś nie do przyjęcia, Alexandro! - Krzyknęła Macy.
-Nie rozumiem dlaczego wciąż z nim jesteś, mamo, skoro wiesz że widuje się z kimś innym! - wykrzyczała Allie.
-Nie masz żadnego cholernego pojęcia o niczym! Nic nie wiesz! Nie wiesz o czym mówisz! Jesteś bezwartościowa, i musisz się nauczyć trzymać się z dala od rzeczy, których nie rozumiesz! - Mama Allie krzyczała teraz do telefonu najgłośniej jak mogła.
-Słyszysz mnie?! - Wrzasnęła Macy. - Gówno wiesz!
Płacząc histerycznie, Allie zamknęła telefon, rozłączając się z mamą. Opierając się plecami o ścianę, opadła na podłogę i ukryła twarz w kolanach, szlochając.

*******

Justin

Upewniając się, że mosiężny numer na drzwiach wskazywał 684, Justin zarzucił włosami zanim wyciągnął rękę do góry i zapukał głośno.
Czekaj kilka minut, podczas których nie usłyszał żadnego ruchu wewnątrz.
Zapukał jeszcze raz. -Allie? - zawołał. - To Justin!
Wciąż, nie było odpowiedzi. Po przeczekaniu jeszcze chwili i nie usłyszeniu niczego w środku, Justin westchnął i zaczął odchodzić. Zdecydował, że chce Dr. Pepper z automatu zanim wróci na imprezę. Gdy zrobił szybką zmianę kierunku wzdłuż korytarza do automatu, jakkolwiek, usłyszał pociąganie nosem z drugiego końca korytarza.
Marszcząc brwi, Justin ruszył ciekawy w kierunku małej wnęki na końcu korytarza. Po dotarciu do wnęki, widok płaczącej Allie był widoczny.
Szczerze zaniepokojony Justin, podszedł. -Allie? - zapytał.
Zaniepokojona, Allie natychmiast spojrzała w górę. - Oh. - powiedziała, szybko ocierając oczy. -To ty.
-wszystko w porządku? - zapytał Justin.
Allie otarła swoje oczy ponownie, pociągając nosem. -Tak. - skłamała. - Jest okej.
Justin schylił się by usiąść obok niej na podłodze. - Jesteś pewna? - Zapytał, jego brwi wciąż były zmarszczone w zmartwieniu.
Allie pokiwała głową. - Mhm.
Justin położył ramię wokół niej, przyciągając ją trochę bliżej siebie.
Chociaż raz, Allie nie przeszkadzało że on to robił; właściwie, czuła się komfortowo.
-Powiedz mi co się stało. - Powiedział delikatnie Justin, patrząc na nią.
Allie tylko potrząsnęła głową. -Jest okej.
-Możesz mi powiedzieć. - Powtórzył łagodnie.
Gdy Allie pomyślała o rozmowie telefonicznej, nowa fala łez przyszła, a ona ponownie zaczęła szlochać.
-Jest dobrze. - powiedział cicho.
Allie wzięła głęboki, drżący wdech. -To moja mama. - Potrząsnęła głową z goryczą. - Właściwie to cała moja rodzina.
-Co się stało?
Po spojrzeniu na Justina i zobaczeniu, że rzeczywiście wyglądał na zaniepokojonego faktem, że ona płakała, Allie rozpoczęła opowiadać o rozmowie telefonicznej, wyjaśniając co się stało i co zostało powiedziane. Nie wiedziała, dlaczego właściwie mówiła mu to wszystko, zważywszy na to, iż nigdy wcześniej nikomu nie mówiła o swoich rodzinnych problemach, a przecież tak mocno go nie lubiła. Ale z jakiegoś powodu, ufała mu.
Gdy skończyła mówić, Justin tylko spojrzał na nią na chwilę. - Twój tata zdradza twoją mamę? - Zapytał cicho.
Allie westchnęła, zanim przytaknęła, ciche łzy spływały w dół po jej policzkach.  - Tak. - Powiedziała. Potrząsnęła głową. - Widzisz...moi rodzice mieli małżeńskie problemy od lat, i...przez ostatni rok... - Potrząsnęła głową. - Nie wiem...mój tata zachowywał się dziwnie. Zostawał w pracy godziny dłużej niż normalnie, twierdząc że miał "dużo rzeczy do zrobienia". - Allie potrząsnęła głową. - Wszyscy wiedzieliśmy, że to bzdury. Jednej nocy, pojechałam do jego pracy, żeby przynieść mu kolację i się przywitać, i... - Przełknęła ślinę. - Natknęłam się na niego, owiniętego w okół innej kobiety. - Wspomnienia z tego zetknęły się, tak jak odkrycie tego, że Liam ją zdradzał wypełniły z powrotem jej umysł i ponownie zaczęła płakać.
Justin przysunął ją bliżej siebie, zaniepokojony przez ten kawałek okropnych wieści.
Drżąc lekko, Allie wzięła głęboki wdech i kontynuowała, - Byłam przerażona. Obrzydzona. Poszłam do domu, i natychmiast powiedziałam o tym Lia. Nawet powiedziałam mamie ale... nie chciała mi uwierzyć. Wiedziała, że to jest prawda, jakkolwiek, i wie to teraz...ona po prostu za bardzo utknęła w przyszłości, żeby to zaakceptować lub spróbować i zrobić z tym cokolwiek.
Nastąpiła długa przerwa.
-Naprawdę przepraszam, Allie. - Powiedział cicho Justin.
-To nie twoja wina. - odpowiedziała delikatnie. - Ale ja wciąż nie mogę uwierzyć, że oni nawet nie spróbują znaleźć czasu, żeby przyjechać i być tu ze mną przez kilka dni. Mogłam się tego spodziewać. Jeśli mieliby wybierać pomiędzy odwiedzaniem koledżów z Lią, a odwiedzeniem mnie w trasie, to oczywiste, że wybraliby Lię. Zawsze lubili ją bardziej ode mnie.
Justin przyciągnął ją w swoim kierunku i przytulił, trzymając ją w swoich ramionach.
-Ja po prostu zawsze czułam się dla nich niechciana. - Allie łkała w jego ramię. - Nie ważne co bym zrobiła, i tak nigdy nie jestem wystarczająco dobra.
Justin spojrzał na nią ze smutkiem. - Ale jesteś wystarczająco dobra. Jeśli nie potrafią docenić swojej własnej córki i tego jak niesamowita ona jest, to w takim razie są szaleni.
-Oni się nawet mną nie interesują. Tak jak powiedziałam, po prostu zawsze czuję się niechciana.
-Cóż, nie jesteś niechciana, Allie. Nie tutaj. - stwierdził Justin. - Zaufaj mi.
Allie spojrzała w górę na niego, mały uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Ufam. - odpowiedziała. - I dziękuję.
Oboje siedzieli tak w ciszy przez dłuższy czas. Justin mocno przytulał Allie, która wciąż płakała w jego ramię.
Oboje kontynuowali po cichu rozmowę trochę dłużej, aż Allie w końcu całkiem przestała płakać.
-Chcesz, żebym cię odprowadził do twojego pokoju? Powinnaś się przespać. - skomentował Justin.
Allie pokiwała głową. - Tak, byłoby świetnie, dzięki.
Justin podskoczył z podłogi i wyciągnął rękę do Allie. Gdy Allie złapała ją, on pomógł jej wstać.
Allie spojrzała na niego na chwilę. - Spójrz...Ja..Ja przepraszam, że musiałeś słuchać tego wszystkiego. Nie chciałam zrzucić na ciebie moich wszystkich problemów.
Justin tylko na nią spojrzał. - Nie przepraszaj. - odpowiedział. - Naprawdę.
Allie skinęła. - Dziękuję, Justin.
Justin uśmiechnął się do niej. - W każdej chwili. - Odpowiedział.
Dwójka szła wzdłuż korytarza, w kierunku jej pokoju, w ciszy, każdy zanurzony we własnych myślach.
"Wiecie...może oceniłam Justina trochę za ostro. Jasne, wciąż jest zadufany w sobie, ale...właściwie nie jest aż takim dupkiem za jakiego go uważałam. Może Jasmine miała rację." Pomyślała Allie.
"Nie mogę uwierzyć w to jak bardzo jej rodzice są popierdoleni. Ona na to nie zasługuje...ani trochę. To serio sprawia, że jestem wściekły." Pomyślał gniewnie Justin.
Powiedział jej 'dobranoc' przy drzwiach jej pokoju, zanim powlókł się w stronę windy, by wrócić na imprezę.
Dwójka nastolatków wydawała się trochę zbliżyć tej nocy do siebie, chociaż żadne szczególnie nie przejęło się zbytnio uprzednią rozmową.
Ale bez wiedzy Justina i Allie, nie byli oni sami na korytarzu szóstego piętra, w tym konkretnie momencie, tej konkretnej nocy.
~~~
Czyżby koniec kłótni Justina i Allie? :(((( a były takie zabawne.

*to są te ich cale w ameryce czy coś takiego i na cm to jest ok 178.
**to jest coś w rodzaju spotkania uczniów po latach, taka tradycja w stanach, z resztą, sami przeczytajcie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Homecoming_%28tradycja%29
***wakacje, czyli chodzi o to, że w czasie świąt.

ENJOY! <3
@xffondue

1 komentarz:

  1. strasznie mi się podoba,
    w opowiadaniu zakochałam się :)
    cieszę się, że to tłumaczycie
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń